czwartek, 17 maja 2012
Niall
Ślad zostawiony po moim błyszczyku, naznaczył jego policzek .Przejechałam zmarzniętymi dłońmi po jego policzkach. Jego dłonie oplotły się wokół mojego pasa
-Pewnie znów wrócę do domu ze śladem twojego błyszczyku na policzkach. Kilka razy już tak wpadłem. Pamiętam jak matka zapytała mnie gdzie byłem. Po odpowiedzi, że z kumplami na browarze wybuchnęła głośnym śmiechem rzucając tylko"Od kiedy to twoi koledzy z osiedla używają malinowego błyszczyku" Zgasiła mnie wtedy, ale to nie było istotne.
-W takim razie co było? - zapytałam szepcząc do jego ucha, a w międzyczasie moje dłonie otulały jego policzki, czując na skórze delikatny męski zarost.
-Czułem cię na każdym centymetrze swojego ciała. Koszulka przesiąknęła twoimi perfumami, moja skóra jeszcze otulona była twoim dotykiem, a mieszający się zapach po szlugach zmieszał się z twoim oddechem. Wargi zatopione były w twoich pocałunkach. Sama widzisz jak mało istotnym elementem tego wszystkiego jest ślad twojego błyszczyku zostawiony na moim policzku.
Liam
Usiadłam sama w pierwszej ławce. Był sprawdzian, wszyscy siadali w ostatnich ławkach, aby móc ściągać. Miałam szczęście, bo na klasówce był temat, którego wykułam się na pamięć. Wiedziałam, że napisze test na piątkę. Nagle usłyszałam, lekkie szturchanie mojego krzesła. Odwróciłam się. Siedziałeś tam ty. Patrzyłam w twoje brązowe oczy, chociaż po wczorajszym miałam ochotę Cię zabić.
-Co będzie w 1?
- Pff. Niech Ci twoja ukochana dziunia powie.
- Ale, no weź. Dobrze wiesz, że to był tylko taki głupi zakład. Nie chciałem Cię zranić.
- Hmm mogłeś o tym wcześniej pomyśleć. Bo ty nie wiesz, jak to jest być zakochanym i nigdy się nie dowiesz.
- A jak już jestem zakochany?
- Wątpię.
- A chcesz sie przekonać?
- No dawaj.
Wstał, wyszedł z ławki. Podszedł do mnie i namiętnie pocałował nie zważając na patrzącego się nauczyciela, oraz kolegów. Odpłynęłam. Liczyło się tylko to co teraz.
- Nadal uważasz, że nigdy zakochany nie byłem?
- Nie już nie.
Louis
- Widzisz ten nóż? - spytała, wyciągając narzędzie trzymane w dłoni, ku niemu. Nacięła delikatnie wnętrze swojej dłoni. Stał jak wmurowany, nie wiedząc o co chodzi.
-Tak będzie płakać moje ciało z tęsknoty za twoim dotykiem. - wydukała, wskazując na sączące się kropelki krwi z jej dłoni. Nagle wybuchnęła spazmatycznym płaczem.
-A tak będzie płakać moja dusza. - powiedziała.
-Przykro mi kochanie, chociażbyś nie wiem co zrobiła, to koniec. Nie weźmiesz mnie na litość. - powiedział biorąc do dłoni kurtkę.
-Zaczekaj! Pokażę ci jeszcze tylko jak będzie płakać moje serce! - krzyknęła. Zatrzymał się tuż przed drzwiami. Gwałtownym ruchem wbiła kuchenne ostrze w swoją klatkę piersiową.
-Właśnie tak. Będzie cichutko łkało, zwijając się z bólu, tam wewnątrz. - powiedziała osuwając się na ziemie.
Harry
Spojrzałeś mi w oczy. Byłeś cały blady, nerwowo przygryzałeś dolną wargę. Słyszałam jak szybko biło ci serce, niepojętym rytmem wygrywało tą niezrozumiałą melodię. Na zmianę zaciskałeś pięści, raz
lewą, raz prawą. Drżałeś. A ja? A ja stałam totalnie bez uczuć, stałam i patrzyłam ci pusto w oczy, mimo iż moje serce rwało się ku twojemu postanowiłam nic nie pokazywać, w końcu wróciłeś tylko po to, żeby znów się mną zabawić. Kilkakrotnie chciałeś coś z siebie wydusić, ale za każdym razem zgaszałam cię lodowatym wzrokiem. Czułam jak się denerwujesz, jak niepewność opanowuje całe twoje ciało. Nie potrafiłeś nad nim zapanować. Kiedy wreszcie odzyskałeś siłę, delikatnie chwyciłeś moją dłoń. Drżałeś. Natychmiast ją wyrwałam i spojrzałam na ciebie jeszcze chłodniej. Cofnąłeś się o krok i spuściłeś wzrok. Obok stała ławka. Z pozoru zwykła, szara ławka, tylko z pozoru. Tak na prawdę kryła w sobie miliony historii, namiętnych pocałunków, romantycznych dialogów, kłótni, łez, przykrych słów. Jej blizny, blizna po każdym pojedynczym uczuciu. Te wyryte inicjały, napisy. W tym nasze blizny. Dlatego chciałeś się tu spotkać, prawda? Usiadłeś na tej ławce, subtelnym ruchem przejechałeś palcem po napisie, który wyryłeś zaraz po tym, jak mnie pierwszy raz pocałowałeś. Widziałam jak drżą ci usta, drżały zawsze, kiedy walczyłeś z uczuciami, kiedy cierpiałeś. Podeszłam do ciebie, usiadłam ci na kolana i wtuliłam się w twoje ramię. Tego mi brakowało. Czekałam na to tyle miesięcy, tyle długich, cholernie beznadziejnych miesięcy. Każdej nocy marzyłam o tym, byś wziął mnie w ramiona, każdej nocy kiedy wypłakiwałam kolejne łzy. Ty zabawiałeś się z coraz to nowszą panną, a ja cię tłumaczyłam, tłumaczyłam tym, że nie byłam wystarczająco dobra, że nie zasługiwałam na ciebie. Kochałam cię tak mocno ,nawet nie wiesz jak bardzo. Kiedy byłeś w szpitalu, byłam tam, przemknęłam po korytarzu, ale nie miałam wystarczająco siły ani odwagi by wejść tam do ciebie, zresztą na cholerę, moje odwiedziny i tak były ci niepotrzebne .Gdy widziałeś mnie na mieście, bądź gdy przyjeżdżałam do ciebie patrzyłeś na mnie jak na obcego człowieka, nie pamiętałeś mnie, mojej twarzy ,mojego uśmiechu, moich stęsknionych oczu, spragnionych warg. Nic. Pocałowałam cię delikatnie w policzek, po czym wstałam.
-Przepraszam,ale wybaczałam ci zbyt wiele razy, kochałam cię zbyt mocno i zbyt naiwnie. Teraz nauczyłam się żyć bez ciebie, nauczyłam się żyć bez ciągłego sprawdzania co u ciebie i z kim teraz kręcisz, nauczyłam się żyć bez tego wszystkiego. Poukładałam sobie życie na nowo i nie ma tam miejsca dla ciebie,żegnaj. - Chwyciłeś mnie wtedy za rękę i ze łzami w oczach zacząłeś krzyczeć, że mnie kochasz, że tęsknisz i że przepraszasz, ale wiesz co? Dla mnie to były już tylko puste słowa, słowa nie znaczące absolutnie nic. Ostatni raz pozwoliłam, by nasze wargi się złączyły. Ostatni raz spojrzałam na ciebie z miłością w oczach,ostatni raz.
- Nie odkładaj mnie na potem misiu, bo potem mnie już nie będzie, ja też mam uczucia, też mam serce. Niestety już nigdy nie będzie dla ciebie miejsca w moim życiu, bo nie jestem twoją zabawką. Koniec z tym rozumiesz? -Zakląłeś i z całą siłą uderzyłeś nogą w obok stojący śmietnik. Klękałeś, płakałeś, prosiłeś. Na nic, już cie nie kocham. Nie kocham tak jak kiedyś. Teraz miłość wymieszała się z nienawiścią. Chcesz żebym kochała cię nienawidząc równocześnie? Żebym obwiniała cię codziennie, codziennie wypominała to wszystko? Tego chcesz? Kolejnych kłótni, wyzwisk? Nie,to koniec, mówię ostatni raz.
Zayn
Był oryginalny, duże bluzy, ciągle słuchawki w uszach i bity które sam tworzył. Przystojnie wyglądał każdego dnia, co dzień lepsze perfumy, a na skinienie palcem mógł mieć każdą dziewczynę. Pewnie przez to wszystko, leciała na niego każda panienka. Każda się nim zachwycała, specjalnie przechodziła obok niego i udawała zabawną, żeby się mu przypodobać. Siedział pewnego dnia na ławce, pisząc coś na kartkach swojego zeszytu. Usiadłam na przeciwko, patrząc na niego spod daszka dużej czapki swojego kumpla. Nagle zadzwonił telefon 'kurwa, że też w takiej chwili', odrzuciłam połączenie i wróciłam do patrzenia na niego. Zajarzyłam, że pewnie pisze kolejny tekst piosenki. podniósł się i podszedł do mnie, zostawiając obok mnie zapisaną kartkę. Spojrzałam kątem oka, niepewnie biorąc ją do ręki. 'Uwielbiam kiedy na mnie patrzysz, pozwalam robić to tylko tobie, bo tylko twój wzrok kocham'.
Niall
Nasze drzewo i ławka. Po naszej kłótni, która była dotąd największą z naszych kłótni, myślałam, że już nie da się nic naprawić, że padło za dużo słów. Któregoś wieczora, poszłam do parku, siadła na naszej ławce koło naszego drzewa razem z przyjaciółką. Na drzewie wyryłam serce, a w nim nasze inicjały, napisałam że i tak będę cię kochać, na zawsze. Kilka dni potem przyszłam tu z powrotem, a na drzewie był nowy napis 'ja ciebie też będę kochał zawsze, księżniczko'.
Liam
On- największe ciacho w szkole. Mógł mieć każdą,gdyby tylko chciał. Brunet z brązowymi oczami i wyjątkowym charakterem. Lubił wypady z kumplami.
Ona - szara myszka, chociaż na brak towarzystwa też nie mogła narzekać. Miała swoje przyjaciółki za które była gotowa oddać życie. Była spokojna. Wódka i papierosy były dla niej świństwem. Byli przyjaciółmi, chociaż i tak większość ludzi uważała, że są parą. Chodzili do tej samej szkoły wiec pogaduchy na przerwach, żarty i wspólne obiady były dla nich codziennością. Jednak ona zaczęła widzieć w nim coś więcej niż tylko kolegę. Znajdowała coraz więcej rzeczy, które ich łączyły, a znali się bardzo długo i wiele o sobie wiedzieli. Okazało się, że mają wiele wspólnego. Uwielbiała z nim pisać. Sądziła, że nie ma u niego szans, jako przyjaciółka owszem, ale nie jako dziewczyna. Nie wiedziała, że on myśli o niej tak samo często jak ona o nim. Pewnego dnia będąc u koleżanki postanowiły, że to ona zrobi ten pierwszy krok - w końcu do odważnych świat należy. Nie miała siły by dłużnej ukrywać co do niego czuje więc bez zastanowienia chwyciła za telefon. Napisała do niego, że od jakiegoś czasu jest dla niej kimś więcej niż tylko przyjacielem. Zrozumiał o co jej chodziło i odpisał, że też długo się nad tym zastanawiał, ale bał się odrzucenia. W tym dniu zostali parą. Był to najszczęśliwszy dzień w ich życiu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)