środa, 2 maja 2012

Niall



Kolejny piątek, kolejny drink… Siedzisz przy barze i obserwujesz. Te same twarze, te same postacie przewijają się wokół ciebie. Niby patrzysz, ale chyba nie do końca je widzisz. Twój wzrok nieobecny, a jednak skupiony na jednej osobie. Krząta się za barem – dla niego dzień jak co dzień. Dla ciebie właściwie też. 
Bo przecież twoje życie zakończyło się już dawno... Właściwie kiedy? 
Może w dniu kiedy go poznałaś? – Nie, wtedy byłaś przecież szczęśliwa. Na początku znajomość jak każda inna, później przyjaźń. Przyjaźń, której wydawałoby się nic nie jest w stanie zniszczyć. Każda chwila razem spędzana, wspólne plany, wspólne cele. Nawet nie zauważyłaś, kiedy odsunęłaś od siebie wszystkich przyjaciół, znajomych. Liczył się tylko on. 
To może dzień, w którym uświadomiłamś sobie, że z twojej strony to już nie przyjaźń tylko miłość? – Nie, przecież postanowiłaś żyć z tym i nigdy jemu tego nie powiedzieć. No i właściwie nic się nie zmieniło, zamieszkaliście razem, po jakimś czasie wprowadziła się do was jego kobieta. A ty dalej w to brnęłaś, z własnej nieprzymuszonej woli. 
Więc może był to dzień waszego pierwszego pocałunku? Dlaczego to miałby być ten dzień, skoro to ty go odepchnęłaś. Składając wszystko na garb dużej ilości alkoholu wypitego przez niego. 
To może wtedy, gdy powiedział tobie, że on cię wtedy kochał, kochał bardzo, ale go odrzuciłaś? – Tak, to zdecydowanie powinien być ten dzień, były łzy, płakaliście oboje.  Wtedy też jemu powiedziałaś, że go kochałaś i kochasz nadal. Kochasz w nim wszystko, a zwłaszcza te smutne oczy, w które patrząc chcesz rzucić wszystko i się nim zaopiekować. A jednak to nie była ta chwila kończąca twoje życie. Przecież następny dzień był taki sam jak te przed rozmową. 
Kolejna chwila to chyba ta, w której się kochaliście. Mówił, że cię kocha, że uwielbia,  jak jego całujesz, dotykasz. A jednak po wszystkim odprowadziłaś go do niej. 
Kolejne dni, miesiące mijające… Traktował cię jak zabawkę. A może nie potrafił inaczej. Przyjaciółki wróciły, mówiły, że ta cała sytuacja, w której tkwisz to z twojej strony czysty masochizm. 
I przyszedł ten dzień, w którym skończyło się twoje życie… Mała sprzeczka – dzisiaj nawet nie pamiętasz o co – i wszystko się skończyło: przyjaźń, miłość, masochizm. 
Dzisiaj wasza rozmowa ogranicza się do tego, co ma ci podać, za każdym razem słyszy tą samą odpowiedź: MOJITO. 
Z zamyślenia wyrywa cie głos, jego głos. Ty niezmiennie odpowiadasz MOJITO i spoglądasz w te jego smutne oczy. Oczy, które nadal kochasz. I nadal jesteś dla nich gotowa rzucić wszystko: przyjaciół, rodzinę, pracę. 
Tym razem tego nie zrobisz… kładziesz na barze pieniądze i wychodzisz. Idąc do domu, czujesz jak łza spływa po twoim policzku. Jak co tydzień masz nadzieję, że będzie to już ostatnia łza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz