niedziela, 13 maja 2012

Louis



Mijały kolejne tygodnie naszej znajomości. Miesiąc. Dwa. Trzy. Pięć dni pracy, a w piątkowe popołudnie samolot i leciałam prosto do niego. Dwa dni i trzy noce pełne miłości, namiętności, bliskości, rozmów. Czasem zapada w jakiś dziwny smutek, błądzi gdzieś daleko myślami, gdzieś, gdzie ja nie mam wstępu. Jakaś część jego przeszłości nie chce oddać mi jego. Wiem, że on jasno określił warunki, że to, co jest między nami to tylko tak, tak, żeby przez chwilę nie być samemu. Sam powiedział "tylko nie mów kocham cię" bo to puste słowa. Można je powiedzieć i za chwilę wszystko odwołać a ktoś, kto w to uwierzy, zostaje ze złamanym sercem. Tylko on wiedział, jak bardzo ona go skrzwdziła, była jego pierwszą miłością, pierwszą kobietą, pierwszą. A ja? Cóż, ja myślałam, że to tak łatwo nie mówić, ale co mam zrobić, że kocham jego uśmiech, kocham jego brązowe  oczy, uwielbiam z nim rozmawiać i być z nim. Jak mam to wszystko pokazać, jak przekonać go, że warto ryzykować i pozwolić kochać siebie i pozwolić swojemu sercu znów oszaleć? Są wakacje i on już dawno zaplanował swój wyjazd gdzieś głęboko w góry na całe dwa tygodnie. Wyjeżdża już dziś i jak to zawsze w poniedziałek rano odprowadza mnie na samolot i nie zobaczę go przez dwa tygodnie. Doszliśmy do odprawy, dał mi buziaka jak zawsze i uśmiechnął się. Przytuliłam go i nie wytrzymałam, wyszeptałam najdelikatniej jak potrafiłam prosto do jego ucha "kocham Cię". Nie odpowiedział nic, jego oczy posmutniały, poszedł. "Ale ja głupia jestem" myślałam całą drogę, myślałam całe dwa tygodnie.Tam gdzie był, był kiepski zasięg, więc owszem, pisał jakieś smsy raz dziennie, co widział, gdzie był. Ani słowa o uczuciach. Nie wiedziałam, co  myśleć, co on myśli, ale przynajmniej już wie. To były potwornie długie dwa tygodnie i potwornie trudne, ale minęły. Ja wiem jedno, nie rzucam słów na wiatr i bardzo chcę z nim być, ale pytanie czy on chce tego samego ? 
Wrócił do domu i napisał do mnie "Będziesz w piątek jak zawsze?". 
"Tak" - odpisałam. W piątek wsiadłam w samolot i oczywiście całą drogę myślałam o nim. Tęskniłam. Tak bardzo chciałam, żeby to nie był ostatni weekend z nim. Przyleciałam dość późno, koło 23. 
- Chodźmy na spacer, taka piękna noc - powiedział.
Spacerowałyśmy ulicami Londynu, niebo pełne gwiazd. 
- Myślałam dużo przez te dwa tygodnie - zaczął - nie odzywałem się za dużo, ale ty też nie. - chciałam coś powiedzieć, ale stanął na przeciwko i położył mi palec na ustach - te dwa tygodnie uświadomiły mi, że bardzo mi na tobie zależy, że brakuje mi ciebie w tych górach.- zamilkł, patrzył na mnie i miał łzy w oczach 
- KOCHAM CIĘ,  bądź ze mną już zawsze i kochaj mnie. - przytulił się i płakał, a ja razem z nim. Tak bardzo chciałam to usłyszeć.

1 komentarz: