@Imagin napisany oczami Liama tak dla odmiany żeby się inaczej czytało.
[Ty]: Jestem już - powiedziałaś lekko zasapana, gdy przekroczyłaś próg mojego mieszkania - Trochę długo trwało, bo pociąg miał opóźnienie, ale dotarłam - uśmiechnęłaś się czule i ujęłaś w zmarznięte dłonie moją twarz, by ją pocałować.
Rozpłynąłem się w twoich ramionach i z zamkniętymi oczami zdjąłem z ciebie kurtkę, wtulając się w twój sweter przesiąknięty dymem "poimprezowym".
[Ty]: Chcieli mnie zatrzymać i wyobraź sobie, moja znajoma znalazła dla mnie chłopaka, którego mi zresztą przedstawiła. No, nie powiem, miły jest.
[Liam]: Hmmm... - udałem zazdrosnego
[Ty]: Ale przecież jestem tu z tobą. Nie mogłam się doczekać, kiedy wreszcie wyjdę z tej imprezy - powiedziałaś cicho - Tęskniłam.
[Liam]: Jak bardzo? - zapytałem z lekkim uśmiechem
[Ty]: Teraz nie jestem w stanie tego pokazać, ale dziś się o tym przekonasz.
[Liam]: Trzymam cię za słowo! A teraz chodź, zrobiłem kolację, na pewno zgłodniałaś przez te kilka godzin - Zaciągnąłem cię do pokoju i chciałem posadzić w fotelu, ale nie pozwoliłaś na to, mocno trzymając mnie przy sobie.
[Ty]: Zjemy kolację? Jak miło. Mmmmhhhh... nawet świece są - zajrzałaś mi w oczy z bliska
[Liam]: Przecież mam cię uwieść, więc chcę to zrobić romantycznie - szepnąłem ci do ucha i poczułem, że zadrżałaś.
[Liam]: Zimno ci?
[Ty]: Nie - Twoje oczy podpowiedziały, że nie kłamiesz - To z lekkiego stresu i podniecenia. Wiesz dobrze, że tak na mnie działasz.
[Liam]: To też cię podnieca? - zapytałem i wolno odsunąłem się od ciebie, by zdjąć koszulę w sposób najbardziej zmysłowy jak potrafię.
Przełknęłaś ślinę na tyle głośno, bym mógł to usłyszeć. Poczułem nagłą żądzę posiadania ciebie na własność, ale zanim zbliżyłem się do ciebie, by zacząć cię rozbierać, mój wzrok padł na ławę i zrobiony posiłek. Z ciężkim westchnieniem, usadowiłem cię jednak w fotelu i usiadłem obok.
[Liam]: Pozwolisz, że wzniosę toast?
[Ty]: Oczywiście, kochanie. A za co wypijemy? - zapytałaś
[Liam]: Za naszą pierwszą noc i za nas.
[Ty]: Z przyjemnością - uniosłaś kieliszek do ust i wypiłaś łyk wina. Zrobiłaś to tak zmysłowo, że dreszcz przebiegł mi po plecach.
[Ty]: Zimno ci? - zapytałaś z uśmiechem
[Liam]: Wiesz, że nie - odpowiedziałem cicho i zbliżyłem się nieco, żeby sprawdzić jak smakuje wino z twoich ust. Smakowało wybornie.
[Liam]: Może lepiej będzie, jeśli usiądę nieco dalej, bo w takim tempie nie zjemy tej kolacji do jutra rano - powiedziałem i przesiadłem się mimo twojej mruczącej dezaprobaty.
Przy akompaniamencie muzyki, dotykając raz po raz swoich dłoni i przesyłając w każdym spojrzeniu tyle czułości i pragnienia ile się da, udało nam się dotrwać do końca kolacji.
Poprosiłaś mnie do tańca. Nasz cień na ścianie, wyglądał zmysłowo. Zresztą ten wieczór miał taki być...
Siedziałem w fotelu, gdy wyszłaś spod prysznica, odświeżona, promienna, ale jakby lekko spięta. Spojrzałem na ciebie i pomyślałem z radością, że muszę cię oswoić.
Podeszłaś szybko i objęłaś mnie. Mogłem wtulić się cała w ciebie, co też uczyniłem. Było mi tak dobrze i bezpiecznie. Zaczęłaś mnie całować najpierw powoli i bardzo czule, potem wzięła górę twoja niecierpliwość. Odsunąłem się od ciebie i delikatnie popchnąłem na fotel. Stanąłem przed tobą i patrząc ci w oczy, zacząłem napawać się wspaniałością odczucia, że mnie pragniesz. Powoli zdjałem podkoszulkę i spojrzałem na ciebie. Siedziałaś nieruchomo jak zauroczona. Wyciągnęłaś do mnie ręce i mocno przyciągnęłaś do siebie. Spojrzałaś mi w oczy i zagryzłaś dolną wargę. Siedziałaś mi na kolanach, a ja bezwiednie dotykałem skóry twoich pleców, powodując zamęt w twoich myślach. Kiedy zbliżyłem dłoń, by dotknąć twoich sutków, nagle poczułem pierwszy rozkoszny skurcz w okolicy żołądka, który mnie zupełnie zaskoczył. Musnąłem najpierw jedną, a potem drugą pierś, cały czas trzymając ciebie blisko siebie. Widok mojego języka, który zręcznie ślizgał się i drażnił twoje sutki, doprowadził cię do cichego jęku. Byłem ciekawy, co jeszcze poczujesz, skoro już płonęłaś od samej mojej czułości.
Zacząłem cię całować bardziej namiętnie, gdy czubki naszych języków dość długo tuliły się do siebie, a twoje dłonie zaczęły prawdziwy taniec godowy na moim ciele. Gdy oderwałem się wreszcie i wstałaś mi z kolan, zakręciło mi się w głowie. Nie wiem czy to z nadmiaru wrażeń, czy ilości adrenaliny jaką mi zaserwowałaś już na samym początku naszej nocy.
Podtrzymałaś mnie i bez pytania zaprowadziłaś na łóżko. Spodobała mi się ta twoja stanowczość i znów poczułem wewnątrz siebie skurcz. "Rozkosznie" - pomyślałem i oddałem się zupełnie w twoje ręce.
Bardzo powoli zdejmowałaś ze mnie ubranie, po drodze całując każdy zakamarek mojego ciała, które wyłaniało się po to, by zostać dokładnie wypieszczonym. Przestałem kontrolować swoje ciche westchnienia. Zresztą, to coraz bardziej cię pobudzało a ja chciałem, żebyś płonęła. Dla mnie i przeze mnie. Przestałem też zastanawiać się nad tym, czy jestem przystojny czy brzydki, bo skoro mnie dotykasz, całujesz i podnieca cię to, to znaczy, że mnie akceptujesz i pragniesz. Reszta przestała się liczyć.
Z trudem zdołałem uwolnić się od twoich pocałunków i dotyku, by rozebrać cię. Pozwoliłaś mi na to, choć widziałem lekki niepokój. Uśmiechnąłem się czule i okryłem pocałunkami twoje ciało. Zaczęłaś się powoli odprężać. Moje dłonie, głodne twojego ciała zdobywały coraz to nowe tereny. Kiedy wolno wsunęłam rękę między twoje uda, nie napotkałem oporu. Twoje naprężone sutki spragnione moich pieszczot, czekały bym nimi zawładnął.
Wszedłemm w ciebie językiem dość wolno, delikatnie pieszcząc muszelkę, która stawała się wilgotna. Z każdą chwilą twoje płatki rozchylały się szerzej, bym mógła wniknąć w ciebie głębiej i dotrzeć w niezbadane jeszcze zakątki twojej kobiecości. Położyłaś mi dłonie na głowie i głaskałaś mnie czule. Uwielbiam to. Spojrzeliśmy na siebie i zupełnie bez słów wsunąłem w ciebie palce. Tak pięknie zaczęłaś poruszać biodrami. Każdy twój cichy jęk odczuwałem w sobie, zupełnie tak, jakbyśmy jednocześnie i rytmicznie wypełniali swoje wnętrza. Pragnąłem w ciebie wejść. Żeby mój członek tonął w morzu mojego pożądania. Odważnie patrzyłaś mi prosto w oczy. Mocno. Głęboko. Nieodwołalnie.
Wyrwałem ci z gardła skowyt rozkoszy i był to jeden z najmilszych dźwięków, jakie słyszałem.
Wtuliłaś się we mnie i długo całowałaś moje usta.
[Ty]: Co ty ze mną robisz? - zapytałaś cicho
[Liam]: Tylko to, czego pragniesz, kochanie ..
[Ty]: Niewiarygodne. Tyle mężczyzn... a przy tobie jakbym nic nie umiała - zaśmiałaś się
[Liam]: Hmmm... to może poćwiczysz? - zalotnie rzuciłem ci wymowne spojrzenie
[Ty]: Bardzo chętnie. Dla dobra nauki mogę trenować do rana...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz