wtorek, 24 kwietnia 2012

Louis

Siedziałaś przy jego łóżku cała zapłakana. Wiedziałaś, że z tego wyjdzie. Miałaś taką nadzieję. Lekarze dawali mu małe szanse. Takiego wypadku się nie przeżywa. A on przeżył. Czułaś, że to musi być znak. Mówiłaś cały czas do niego. 
[Ty]: Przeżyjesz. Wierzę w to. W końcu się obudzisz. 
[Louis]: Pewnie, że tak. – myślałaś, że się przesłyszałaś. Nic już nie mówiłaś. 
[Louis]: Kochanie. Jest
eś tu? – teraz już wyraźnie słyszałaś. Podniosłaś głowę do góry i zobaczyłaś, że on na ciebie patrzy tymi swoimi niebieskimi oczami. Nie powiedziałaś nic. Wybiegłaś z Sali po lekarza. Od razu przybiegł. Nie wpuścili cię. Po 20 minutach wyszedł.
[Lekarz]: To naprawdę jakiś cud. Nie wierzyliśmy w to, że on przeżyje, a teraz nagle się obudził. Ale jest zła wiadomość. Jest sparaliżowany. Nie może chodzić. Przykro mi. – powiedział to i odszedł. Nie obchodziło cię to. Cieszyłaś się, że twój ukochany w końcu się obudził po 6 miesiącach. Weszłaś do niego. Leżał jakiś przybity.
[Ty]: Hej kochanie. – uśmiechnęłaś się do niego delikatnie. – coś się stało?
[Lou]: Tak. Stało się. Nie widzisz?! Jestem niepełnosprawny! – krzyczał na ciebie. Nie wiedziałaś co masz mu powiedzieć.
[Ty]: wiem kochanie, ale poradzimy sobie z tym. Spokojnie. Rehabilitacja i może znowu zaczniesz chodzić. Nie martw się na zapas. Najważniejsze żebyś teraz wyzdrowiał do końca.
[Lou]: Jak wyzdrowiał jak nie mogę chodzić?! Słyszysz kobieto co ty w ogóle mówisz? – nic nie odpowiedziałaś. Usiadłaś na kanapie i płakałaś. Minęło pół godziny.
[Lou]: Kochanie. Przepraszam. Nie chciałem. Tylko teraz jak nie będę mógł chodzić to nie jestem prawdziwym mężczyzną. Wybacz mi. – nic nie odpowiedziałaś. Wstałaś i po prostu się do niego przytuliłaś. Po dwóch tygodniach Louis został wypisany ze szpitala. Wróciliście do domu.
[Ty]: Kochanie, żebyś nie czuł się źle, że ci zawsze pomagam to przerobiłam troszkę kuchnię i łazienkę. – rozejrzał się dookoła.
[Lou]: Dziękuję. – ucałował cię delikatnie. Poszliście do salonu. Zrobiłaś popcorn i cały dzień oglądaliście filmy. Zbliżała się już północ.
[Ty]: Przeniosłam naszą sypialnie na dół. Teraz jest tutaj. – wskazałaś ręką miejsce gdzie będziecie teraz spać.
[Lou]: Super. – po wyjściu ze szpitala pogodził się z tym, że nie może chodzić. Położyli się do łóżka.
[Lou]: Co Ty kochanie na to żebyśmy dzisiaj troszkę nacieszyli się sobą? – uśmiechnął się do ciebie łobuzersko i zaczął powoli ściągać bluzkę.
[Ty]: Jesteś pewien?
[Lou]: Jak nigdy. – odpowiedział i wpił się w twoje usta. Jeszcze nigdy się tak nie kochaliście jak dzisiaj. To było coś cudownego. Tęskniłaś za tym i za tym żeby móc się do niego przytulić w nocy. Zasnęłaś w jego ramionach. Obudziłaś się rano, bo musiałaś iść do pracy.
[Ty]: Kochanie. Dziękuję za wczoraj. Było wspaniale. Ucałowałaś go w czoło i położyłaś mu śniadanie na stoliku nocnym.
[Lou]: Dziękuję. Dzięki temu nie czuję się taki niepełnosprawny.
[Ty]: Kocham cię. A teraz posłuchaj. Dzisiaj przyjdzie rehabilitantka do ciebie. Zachowuj się, dobrze?
[Lou]: Dobrze kochanie. – pocałowałaś go na pożegnanie i wyszłaś do pracy.

*3 miesiące później*
[Lou]: Kochanie. Ta rehabilitacja nic nie daje. W ogóle nie czuję poprawy. – mówił do ciebie załamany.
[Ty]: Nie przejmuj się. Nie zawsze widać efekty od razu. Musisz po prostu ciężej pracować. A teraz mam dla ciebie wiadomość.
[Lou]: Jaką?
[Ty]: Jestem w ciąży.
[Lou]: Naprawdę? Mówisz poważnie? Powiedz, że nie żartujesz? – mówił do ciebie coraz szybciej i coraz bardziej był podekscytowany.
[Ty]: Mówię poważnie kochanie.
[Lou]: Gdybym mógł to bym się teraz na ciebie rzucił. – obaj zaczęliście się śmiać.

*8 miesięcy później*
Rehabilitacja nadal nie dawała skutków. Louis nadal nie mógł chodzić. Pogodził się już z tym, ale nadal próbował. Siedzieliście w salonie.
[Ty]: Kochanie. Chyba coś jest nie tak. Strasznie mnie brzuch boli.
[Lou]: Dzwonie po pogotowie.
Po 30 minutach pogotowie było na miejscu.
[Lou]: Zaraz kochanie do ciebie przyjadę tylko zamówię taksówkę. – nic nie odpowiedziałaś ból był za silny. Po Lou przyjechała taksówka. Wsiadł i już po 20 minutach był w szpitalu. Jeździł na wózku zdenerwowany. Okazało się, że urodzisz wcześniej niż przypuszczaliście. Po 8 godzinach wyszedł do Louisa lekarz.
[Lekarz]: Gratuluję. Ma pan ślicznego synka.
[Lou]: Jezus. Naprawdę. Gdzie on jest? Chcę go zobaczyć! – i w tym momencie stał się cud. Cud, bo inaczej nie można tego nazwać. Po tylu trudach i wysiłkach Louis w końcu stanął na nogi. Lekarz stał jak wryty. Lou sam był w szoku. Zrobił parę kroków do przodu.
[Lou]: Widzi pan?! Ja chodzę ! – wydzierał się na cały szpital.
[Lekarz]: No właśnie widzę. Pan jest chyba jakimś wybrańcem. Najpierw przeżywa pan wypadek, później rodzi się panu syn, a teraz pan chodzi. CUD. – powiedział to i poszedł. Lou poszedł w końcu o własnych nogach do syna.
Wziął go na ręce.
[Lou]: Witaj Tommo Tomlinson. To ja. Twój tata. – zwrócił się do pielęgniarki. – mogę go zabrać do matki?
[Pielęgniarka]: Tak, ale pójdę z panem. Słyszałam tą niesamowitą historie.
[Lou]: Dobrze. – poszli do ciebie do Sali. Lou otworzył drzwi. Spałaś. Podszedł do ciebie i delikatnie obudził.
[Lou]: Kochanie. Przyniosłem naszego syna. – otworzyłaś oczy.
[Ty]: Ja chyba nadal śnię.
[Lou]: Nie śnisz. Ja naprawdę chodzę. – uśmiechnął się do ciebie szeroko. Wstałaś energicznie żeby zobaczyć, czy faktycznie ci się to nie śni. No i nie śniło. Cieszyłaś się bardzo, ale byłaś jeszcze trochę osłabiona, więc nie mogłaś tego za bardzo jak pokazać.
Dopiero po dwóch tygodniach wypisali cię ze szpitala, ponieważ mały był przez chwilę przeziębiony. Louisowi zrobili dodatkowe badania i wynika z nich, że na stałe odzyskał sprawność ruchową. Jego przypadek został opisany w gazecie.

*5 lat później*
Siedzisz z Louisem i z małym przed kominkiem owinięci kocem. Louis opowiada małemu jego niezwykłą historię, a ty w to wszystko się tylko wsłuchujesz. Myślisz sobie, że ty to masz szczęście. Masz dwóch najwspanialszych mężczyzn obok siebie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz