wtorek, 24 kwietnia 2012

Zayn

13 grudzień 
Minęło sto dni, odkąd nie piję. Nie pijemy oboje. Nie pijemy i nie bierzemy. Trzeźwiejemy. Dziewięćdziesiąt osiem dni terapii. Kilkanaście napisanych prac. Kilkadziesiąt stron Dzienniczków Uczuć. I tylko ta cholerna niepewność - co jutro? 
Kazali mi napisać list do niego. Mam opisać w nim, co znaczy dla mnie kochać i porównać z tym co robiłam na haju. I co ja mam mu napisać? Ż
e wtedy w tych dziwnych miesiącach, kiedy my to nie byliśmy my, czasem specjalnie dawałam Ci wódkę, by zobaczyć jak stajesz się mały i bezbronny? Wiedziałam, że jeśli nie weźmiesz nic pod alkohol wpadniesz w koszmarny kanał. Że potniesz się, wdasz w bójkę, zbijesz głową szybę. Zrobisz sobie krzywdę po prostu. Wiedziałam to i czasem specjalnie zabierałam wszystko, co mogło poprawić Ci nastrój. I wlewałam w Ciebie alkohol. Kieliszek po kieliszku. Czułam wtedy władzę. Chorą władzę. Nikt, kto nie był tam gdzie my, nigdy tego nie zrozumie. Nie zrozumie, jak bardzo pijak chce być choć trochę lepszy od drugiego pijaka. Jak to go podbudowuje. Bo zobacz, on leży w rynsztoku a ja pięć centymetrów wyżej. Nie jestem tym najgorszym ścierwem, brakuje mi jeszcze paru litrów do niego. Wiedziałam, gdzie jest Twój najsłabszy punkt i wykorzystywałam go, byś to Ty okazał się tym gorszym pijakiem. Nie ja. Nienawidziłam się za to, co robię. Nienawidziłam Ciebie za to, że mogłam to robić. Nienawidziłam całego świata i wszystkich ludzi.
Teraz wiem, że kochać znaczy chronić przed złem, przed koszmarami z przeszłości. Kochać to wspierać, gdy drugiej osobie jest źle. Kochać to opiekować się, gdy zmory przeszłości nie pozwalają spać. Dziś to wiem. O siedemnaście miesięcy za późno. O kilka kilogramów kokainy, amfetaminy, marihuany, cracku za późno. O kilkaset litrów wódki i piwa za późno. O kilkadziesiąt machnięć żyletki po Twoim brzuchu i nadgarstkach, kilkanaście stłuczonych szyb i kilka stoczonych bezsensownych bójek za późno. Teraz dopiero zakochuję się w Tobie na nowo. Na trzeźwo. Zakochuję się w Tobie, w Zaynie, w mężczyźnie. Nie w alkoholowym urojeniu. Na nowo Cię odkrywam, Twoje dobre i ciemne strony. Twoje sny, marzenia, pragnienia. Ciebie po prostu. I wiesz, postaram się wszystko Ci wynagrodzić. Każdą złą chwilę zamienić na dziesięć pięknych. Każde czarne wspomnienie przemienić w radosny dzień. Bo wiesz. Kocham Cię. Dla Ciebie wszystko

25 grudzień
Dostałam nową pracę do napisania. "Jak alkohol wpłynął na moje życie seksualne". Czy oni zawsze wymyślają takie tematy? Już miałam "przyjemność" wysłuchania kilku takich prac w wykonaniu podtatusiałych panów... Wiem, wiem. Mam uczyć się pokory. Wiem, że nie jestem lepszym alkoholikiem od nich. Wiem, że jakość wypijanego alkoholu nie ma znaczenia. Ale czasem nie potrafię podchodzić do tego wszystkiego z, jak Ty to nazywasz, pokorą. Nie umiem odnaleźć siebie wśród dziesięciu starszawych facetów.
Jak alkohol wpłynął na moje życie seksualne? Szczerze mówiąc, nigdy wcześniej przed terapią nie zaznałam seksu na trzeźwo, bez żadnych dopalaczy. Twarzy wielu kochanków nawet nie pamiętam. O smaku ich ciał już nie wspomnę. Z Tobą jestem siedemnaście miesięcy a dopiero od dwóch uczę się Twojego ciała na pamięć. I to JA uczę się CIEBIE na pamięć. Nie mojego pijackiego wyobrażenia o Tobie. I zapamiętuję Cię. I czuję Twój smak. I upajam się Twoim zapachem. TWOIM. Nie zapachem przetrawionego alkoholu lub palonych liści. Kocham się z Tobą nie z mglistym wspomnieniem Ciebie. Widzę Cię, drgania Twoich mięśni, Twoje grymasy zadowolenia bądź nie. Słyszę Cię. Twoje "westchnienia i szepty bezwstydne", Twoje mrrrrrr. Czuję Cię, Twój dotyk, Twoją skórę pod opuszkami mych palców. Jestem w Tobie a Ty we mnie, jesteśmy tylko my, dla siebie, z sobą. Tak nigdy nie było w dniach kiedy piłyśmy. Tak, uprawiałyśmy seks. Czasem było naprawdę fantastycznie. Ale nigdy nie kochaliśmy się. To był tylko seks. Tylko mechaniczne ruchy rąk, warg, języków. Tylko wykonywanie „obowiązku". Wtedy nigdy po akcie miłosnym nie patrzyliśmy sobie w oczy i nigdy nie zasypialiśmy przytuleni. Nasz pierwszy trzeźwy raz był jak odkrywanie nowego lądu. Cieszę się, że poczekaliśmy z nim aż alkohol naprawdę wywietrzał z naszych głów. Dziś chciałabym Ci śpiewać.
Wtedy czasem nie chciałam Cię nawet oglądać. Chciałam byś skończył i odwrócił się na drugi bok.
I właśnie tak alkohol wpłynął na moje życie seksualne.

12 styczeń
Dziś są Twoje urodziny... pierwsze, które będziemy obchodzić bez dopalaczy. Pierwszy nasz duży test. Ten dzień zawsze kończył się zwałką dla nas, zarzyganym mieszkaniem i potwornym kacem następnego dnia. A dziś ma być inaczej. Będzie tort śmietanowy, kilku wypróbowanych, prawdziwych przyjaciół i dużo pysznego jedzenia. Mam dla Ciebie niespodziankę. Już mi tu popiskuje i próbuje dobrać się do moich zapisków. Jest śliczny. Trzy kolorowy tak jak chciałeś. Prawdziwy szetlandzki owczarek. Właściwie już Twój choć jeszcze o tym nie wiesz. Mam nadzieję, że zdołam go ukryć do wieczora. Chociaż pewna być nie mogę. Bo wiesz, jest podobny do Ciebie. Ciekawy świata, dumny, mały wariat. Wszędzie chce zajrzeć. Denerwuje się, gdy czegoś mu zabraniam. Niecierpliwi się gdy nie dostaje tego, czego chce natychmiast. No, mówię Ci, cały Ty. I jest kruchy i delikatny jak Ty. W jego ślicznych oczkach kryje się tyle lęku i niepokoju. I robi miny jak Ty. Te, które mają oznaczać "Nie odepchniesz mnie prawda?" albo "Przytul mnie, proszę, proszę, proszę". Spojrzenie pełne naiwności, niewinności. Pokochacie się. Jestem pewna.
Dziś są Twoje urodziny.
Zayn. Kochanie. Życzę Ci z całego serca więcej światła w życiu, mądrości i siły. I abyś nigdy nie żałował, że powiedziałeś mi "Kocham Cię", bo ja Ciebie też bardzo kocham, bo jesteś moją gwiazdką z nieba, i moim światełkiem w tunelu. Dzięki Tobie staję się lepsza. I dla Ciebie chcę żyć. Po prostu bądź.

15 stycznia
Z dzienniczka uczuć.
Wydarzenie: Noc. Zayn już śpi. Ja jeszcze nie.
Uczucia: Miłość, bliskość, ciepło, tkliwość, czułość, radość, szczęście,
Co w ciele?: Oczka powoli się zamykają, radosne łzy w oczach.
Co w myślach?: Jestem taka szczęśliwa. Dobrze mi. Chcę zatrzymać czas.
Jak się zakończyło?: Leżę wtulona w Zayna. Czuję jego oddech na szyi. Pierwszy raz odkąd się znamy, uśmiecha się przez sen. Jest taki... spokojny. Słuchając bicia jego serca, zasypiam...

2 komentarze: