[Louis]: Wyobraź sobie siedem gwiazd nad głową. Jedna nad drugą.
Zamknęłam oczy. Głos szamana docierał teraz jakby poprzez zasłonę. Kawałek skóry wiszący u wejścia do wigwamu.
[Louis]: Z najwyższej gwiazdy wychodzi złote światło - głębokim głosem mówił mężczyzna o ciemnobrązowych włosach.
"Ciekawe, czy będziemy dzisiaj tańczyć taniec czterech stron świata?" pomyślałam. Nie potrafiłam skupić się na gwiazdach. Złote światło wcale nie chciało łączyć ich ze sobą. Uciekało gdzieś w zimną kosmiczną przestrzeń.
[Louis]: Teraz spirale światła wirują razem, łącząc ziemię i niebo. Jesteśmy częścią energii wszechświata.
Chciałam otworzyć oczy, żeby zobaczyć jeszcze raz grzechotkę zrobioną z jakiegoś nieznanego mi owocu, ale postanowiłam być wytrwała. Nogi cierpły od siedzenia na piętach. Dym palonych ziół kręcił w nosie. "Naprawdę?" zdziwiłam się. "Chyba zbyt poplątałam wzór złotego światła, które miało ją utkać.” Oczywiście, zamiast się skupić na medytacji, myślałam o nim.
Nie czułam jedności z wszystkimi ludźmi na świecie, o których mówił szaman, z tymi, którzy byli, i z tymi, którzy będą. Czułam się jednością z jednym mężczyzną.
Ceremonia przesilenia zimowego dobiegła końca. Wymieniliśmy podarki. Można było teraz zasiąść do jedzenia, ale nie mogłam nic przełknąć. W głowie, jak uwięziona w naczyniu mucha, tłukła się jedna myśl: musisz czekać. Jeszcze sześć razy będzie pełnia Księżyca. Słońce będzie wstawać coraz wcześniej, a ty będziesz budzić się z mrokiem w sercu, bo nie wiesz, czy podczas siódmej pełni zatańczysz taniec radości na powitanie, czy odejdziesz ze zwieszoną głową.
Gromki śmiech szamana przerwał moje rozmyślania o mężczyźnie, na którego czeka. Wszyscy rozchodzili się powoli. Nagle z zamyślenia wyrwał mnie głos Louisa.
[Louis]: To co? Idziemy na piwo?!
[Ty]: Jasne! Na piwo zawsze.
I poszliśmy w poszukiwaniu wolnego miejsca w pubie.
[Louis]: O czym tak myślałaś?
[Ty]: O Tobie. O nas. Znaczy się… yyyy…- jeszcze nie wie, że mi się podoba. Od zawsze to był mój przyjaciel.
[Ty]: Znaczy się, muszę ci coś powiedzieć.
[Louis]: Zamieniam się w słuch.
[Ty]: Kocham cię, już od dość dawna. I…
[Louis]: Nic nie mów – złożył na moich ustach pocałunek. To był mój własny taniec czterech stron świata.
[Louis]: Ja ciebie też.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz